poniedziałek, 3 lutego 2014

Nawiedzona


Spotykałam na swojej drodze różnych ludzi. Z niektórymi rozmawiałam i przyjaźniłam się dłużej, inni pojawiali się i znikali bardzo szybko. Po jakimś czasie nie pamiętałam już zawodów i zajęć nawet tych, którzy pozostawali w moim życiu na dłużej. Mój mózg nie uważał tej informacji za ważną. Aż do teraz, gdy całkiem niespodziewanie poznałam Marcina Lewandowskiego. Nawiedziła mnie inspiracja.

Pamiętam, jak dziś, że był to styczniowy poniedziałek. Mroźna, choć późna zima rozpanoszyła się już na dobre. Siedziałam w ciepłym mieszkaniu, sącząc kawkę i próbując skupić się na projekcie. Gościem V Klubu tarnowskiego miał być Marcin. Marcin, Marcin, Marcin – nie znam ale może warto poznać – pomyślałam. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko i sprawiło, że nieco zmieniło się moje postrzeganie świata.

Może siedzisz i zastanawiasz się właśnie czy Twoje życie ma sens. Jesteś zmęczony studiami, ciągłą bieganiną, by uciułać nieco grosza. Może zastanawiasz się, co właściwie będziesz robił za parę lat, jak będzie wyglądała Twoja przyszłość. Czy myślisz tylko o pieniądzach czy zostawiasz w swoim życiu furtkę na działania dla innych? Nie zastanawiałeś się nad tym? Ja w zasadzie też. Do teraz.
Marcin okazał się postacią tyle sympatyczną, co inspirującą. Moja prośba o udzielenie wywiadu nie pozostała w próżni, choć zapewne mogła. Co więcej, nie musiałam nawet czekać. Marcin był gotów tu i teraz, bez szukania tysiąca wymówek, kombinowania jakby tu odłożyć rozmowę na później. Nie spławił mnie. Po prostu. Wziął odpowiedzialność. A przecież nie musiał. Wkrótce miało się jednak okazać, dlaczego. 

Marcin urodził się w Oświęcimiu. Skończył studia w Krakowie. Dlaczego więc Tarnów? Jak sam mówił, początkowo -fascynacja piękną tarnowianką [obecną żoną], a teraz - wciąż fascynacja tą tarnowianką oraz miastem z klimatem. Ale Marcin nie jest po prostu jednym z mieszkańców Tarnowa. Jest jego OBYWATELEM, człowiekiem, który zmienia miasto i jego ludzi, który chce działać na rzecz lokalnego środowiska i czerpie z tego radość i siłę. Tę radość i siłę może zaś przekazywać dalej. Czyż to nie piękne? Mógłby żyć jak większość, wtapiać się w tłum, nie zauważać wspólnych problemów. A jednak. Znajduje czas i ochotę. Jest społecznikiem przez duże P. Czy ma łatwo? Czy mąż, ojciec trójki dzieciaków i społecznik ma łatwo? ;-)

Marcin Lewandowski ma wiele zainteresowań i…równie dużo obowiązków, ale nie boi się podejmować kolejnych wyzwań. Nie bał się opowiedzieć o kolekcjonowaniu doświadczeń; o odpowiedzialności za innych; o byciu ojcem i mężem; o pasji do działania, którą ma się w genach oraz zamiłowaniu do koszykówki i o fascynacji pewną Tarnowianką. Zmienił moje postrzeganie świata, sprawił, że chce się działać. Już wiem, jaki jest sens działalności społecznej!

Kate

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz