Spotykałam na swojej drodze różnych ludzi. Z
niektórymi rozmawiałam i przyjaźniłam się dłużej, inni pojawiali się i znikali
bardzo szybko. Po jakimś czasie nie pamiętałam już zawodów i zajęć nawet tych,
którzy pozostawali w moim życiu na dłużej. Mój mózg nie uważał tej informacji
za ważną. Aż do teraz, gdy całkiem niespodziewanie poznałam Marcina
Lewandowskiego. Nawiedziła mnie inspiracja.
Pamiętam, jak dziś, że był to styczniowy poniedziałek.
Mroźna, choć późna zima rozpanoszyła się już na dobre. Siedziałam w ciepłym
mieszkaniu, sącząc kawkę i próbując skupić się na projekcie. Gościem V Klubu
tarnowskiego miał być Marcin. Marcin, Marcin, Marcin – nie znam ale może warto
poznać – pomyślałam. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko i sprawiło, że
nieco zmieniło się moje postrzeganie świata.
Może siedzisz i zastanawiasz się właśnie czy Twoje
życie ma sens. Jesteś zmęczony studiami, ciągłą bieganiną, by uciułać nieco
grosza. Może zastanawiasz się, co właściwie będziesz robił za parę lat, jak
będzie wyglądała Twoja przyszłość. Czy myślisz tylko o pieniądzach czy
zostawiasz w swoim życiu furtkę na działania dla innych? Nie zastanawiałeś się
nad tym? Ja w zasadzie też. Do teraz.
Marcin okazał się postacią tyle sympatyczną, co
inspirującą. Moja prośba o udzielenie wywiadu nie pozostała w próżni, choć
zapewne mogła. Co więcej, nie musiałam nawet czekać. Marcin był gotów tu i
teraz, bez szukania tysiąca wymówek, kombinowania jakby tu odłożyć rozmowę na
później. Nie spławił mnie. Po prostu. Wziął odpowiedzialność. A przecież nie
musiał. Wkrótce miało się jednak okazać, dlaczego.
Marcin urodził się w Oświęcimiu. Skończył studia w
Krakowie. Dlaczego więc Tarnów? Jak sam mówił, początkowo -fascynacja piękną
tarnowianką [obecną żoną], a teraz - wciąż fascynacja tą tarnowianką oraz
miastem z klimatem. Ale Marcin nie jest po prostu jednym z mieszkańców Tarnowa.
Jest jego OBYWATELEM, człowiekiem, który zmienia miasto i jego ludzi, który
chce działać na rzecz lokalnego środowiska i czerpie z tego radość i siłę. Tę
radość i siłę może zaś przekazywać dalej. Czyż to nie piękne? Mógłby żyć jak
większość, wtapiać się w tłum, nie zauważać wspólnych problemów. A jednak.
Znajduje czas i ochotę. Jest społecznikiem przez duże P. Czy ma łatwo? Czy mąż,
ojciec trójki dzieciaków i społecznik ma łatwo? ;-)
Marcin Lewandowski ma wiele zainteresowań i…równie
dużo obowiązków, ale nie boi się podejmować kolejnych wyzwań. Nie bał się
opowiedzieć o kolekcjonowaniu doświadczeń; o odpowiedzialności za innych; o
byciu ojcem i mężem; o pasji do działania, którą ma się w genach oraz
zamiłowaniu do koszykówki i o fascynacji pewną Tarnowianką. Zmienił moje
postrzeganie świata, sprawił, że chce się działać. Już wiem, jaki jest sens
działalności społecznej!
Kate
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz