środa, 12 lutego 2014

Kilka przemyśleń przed VI Klubem w Krakowie

Długo zastanawiałam się jak ugryź ten temat, jest on jak najbardziej na czasie i nie dotyczy tylko ludzi młodych ,choć to oni najczęściej szerzą idee "Freeganizmu". Problem zrodził się wraz z komercjalizacją i szybkim wzrostem ilości hipermarketów.




 Za czasów młodości moich rodziców nie było po sklepach tysięcy produktów, asortyment był ubogi
więc każdy kupował to co było, a nie to, na co miał ochotę. Dziś możemy przebierać w
produktach, co niestety niesie za sobą skutki marnowania jedzenia, którego nikt nie
kupił w terminie. Freeganizm ma być formą protestu, jak i próbą ratowania dóbr naturalnych.
Tyle z historii świata, a teraz może powiem jak to z mojej strony wygląda?
Jako studentka żyłam w pośpiechu i na jedzenie starałam sie wydawać jak najmniej
wiadomo zawsze były inne priorytety ważniejsze niż porządny posiłek. Na przeciw
moim potrzebą wychodziły wszędobylskie "Fastfood'y" w miarę tanie i szybkie jedzenie.
Śmieciowe jedzenie było właściwie moją główną dietą, patrząc teraz wstecz gdyby
ktoś wtajemniczył mnie w "Freeganizm" to zapewne chętnie przyłączyła bym się
do "śmietnikowego polowania". 

Życie "freegan'ów" może nie jest proste ale za to
ma wiele zalet, po za idiologicznymi jest to wielka oszczędność dla naszego portfela.
Oraz wyzwanie kulinarne! Tu nie ma tak łatwo, że idziesz z planem zrobię dziś grochówkę.
Dziś znalazłam...i co mogę z tego zrobić. Tak więc życie jak "dzieci śmieci" bo tak często
prześmiewczo nazywa się "freeganów" nie jest proste ale jak że ekscytujące. A ty?
zdecydował/a byś się na taki sposób życia?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz