środa, 25 czerwca 2014

Wolność jest paradoksem


Tegoroczne obchody XXV-lecia wolności są doskonałą okazją do podsumowań  i refleksji. „Proszę państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm” –  te słowa Joanny Szczepkowskiej, wypowiedziane w Dzienniku Telewizyjnym, przeszły  do historii. Zwyciężyliśmy. Pokazaliśmy, że jesteśmy narodem, który uporczywie pragnie swej niezależności. 


Z ust wielu dziennikarzy padają teraz znaczące pytania: „Czym jest dla Pana/-i wolność? Czy uważa Pan/-i, że żyjemy w wolnym kraju?”. Odpowiedź jednak wcale nie jest taka oczywista.

MÓWISZ O WOLNOŚCI, PRZECIEŻ MUSISZ WIEDZIEĆ, ŻE KAŻDY Z NAS JEST NIEWOLNIKIEM, CZY TEGO CHCESZ, CZY NIE
         „W najprostszym ujęciu wolność opisuje sytuację braku zewnętrznego przymusu” – przeczytamy w słowniku. W myśl Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej źródło wolności tkwi w godności każdego człowieka, a: „Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje” – głosi artykuł 31 z II rozdziału tego dokumentu. Jak to w końcu jest? Niby nie jesteśmy niczym ograniczeni, chroni nas prawo, ale z drugiej strony nie możemy robić tego, co nam się żywnie podoba. Bo zostaniemy ukarani. Bo co ludzie o nas pomyślą. Bo zakazy. Bo tak trzeba. Przepisy, dekalog, umowy, czy zwykłe znaki drogowe – to wszystko nas krępuje. Prawa i obowiązki. Uporządkowanie świata, by ludzie się wzajemnie nie pozabijali.
CZY SENS MAJĄ „NIEUZASADNIONE PRZERWY W PRACY”?
            Powyższe określenie zaczerpnięte zostało z języka PRL-owskiej nowomowy
na oznaczenie „strajku”. Dzieje Polski przepełnione są różnego rodzaju powstaniami, buntami przeciwko zastanej rzeczywistości i nieudolnym władzom państwowym. Trzy rozbiory spowodowały, że ojczyzna stała się słaba, wyniszczona gospodarczo i pozbawiona autorytetu politycznego. Na ten stan rzeczy wpływ miały, niewątpliwie, nie tylko dążenia obcych mocarstw, takich jak Rosja czy Niemcy, lecz przede wszystkim wewnętrzne, narodowe spory. Każda partia miała (i nadal ma, co się akurat nie zmieniło) inną, bo własną, wizję kraju.
Da się to zwłaszcza zauważyć podczas wyborów. „By żyło się lepiej” – pytanie tylko: komu? Społeczeństwu czy samym politykom?! Często ostatecznym rozwiązaniem okazują się strajki i wszelkiego rodzaju demonstracje, dzięki którym zwraca się uwagę na ważne problemy. Związki zawodowe domagają się głównie zwiększenia płac i lepszych warunków pracy wedle ich prawa do poszanowania ludzkiej godności. A co w przypadku, gdy rażąco naruszane są przepisy dotyczące ochrony zdrowia? Mnóstwo się w Polsce zmieniło od czasu komunizmu, ale jedno, mam wrażenie, pozostało: kolejki widoczne w szpitalach czy przychodniach. Tarnów może nawet „poszczycić się” swoim tzw. „staczem kolejkowym”, który nie narzeka na brak klientów. „Prędzej umrę, niż się doczekam wizyty u lekarza albo emerytury” – słyszymy podczas rozmów „obywateli i obywatelek”, jak mówiły ówczesne władze. 
WOLNO NAM… NARZEKAĆ?
            W oczach innych narodów uchodzimy za wybitnych ponuraków. Ciągle jesteśmy niezadowoleni, brak nam zapału i entuzjazmu. A może by tak coś samemu podziałać? Wyłączmy telewizor, odłóżmy na bok gazetę i zmieńmy otoczenie. „Nie idę na wybory, bo żaden kandydat mi nie odpowiada” – wychodząc z takiego założenia, będziemy stać w miejscu. Nie narzekajmy później, że jest źle, skoro nie głosowaliśmy! Jeśli nie uda się od razu poprawić sytuacji w kraju, zacznijmy od lokalnych inicjatyw. Ot, choćby nawet taki budżet obywatelski. Żeby powstał plac zabaw, żeby zbudować kawiarnię dla seniorów, żeby zmodernizować sale gimnastyczne dla młodzieży, żebym wreszcie był/-a zadowolony/-a z siebie. Żeby się w końcu uśmiechnąć i powiedzieć: „jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej”.
CZWARTA WŁADZA
            Wolność to także odpowiedzialność za dobro powszechne. Siła mediów jest obecnie potężna, dlatego, nie bez powodu, środki masowego przekazu uznawane są za czwartą, obok ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, władzę. Za pośrednictwem dziennikarzy można interweniować w wielu sprawach, poruszać istotne kwestie nurtujące daną społeczność. Konstytucja gwarantuje wolność wypowiedzi: „Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane” (art. 54). Popularne stało się ostatnio dziennikarstwo obywatelskie. Nie trzeba być wykształconym reporterem, by bronić interesów własnych i drugiego człowieka. Internet jest doskonałym narzędziem komunikacji, docierania do większego grona odbiorców. Pamiętać należy, że może być on wykorzystywany do słusznych celów, ale czasem stanowi zagrożenie dla funkcjonowania demokracji. Tu przydatna okazuje się znajomość technik manipulacji, używanych przez wszechobecną reklamę.

MÓWISZ O MIŁOŚCI, CZY TY NIE WIDZISZ, ŻE SĄ TACY, KTÓRZY CHCĄ, ŻEBYŚMY NIENAWIDZILI SIĘ
         „Kochaj bliźniego jak siebie samego” – powie katolik. Nie musimy od razu siebie „miłować”, czasami wystarczy jedynie, byśmy sobie nie szkodzili. Gender. Słowo-zmora ostatnich miesięcy. Bez względu na to, jakie mamy przekonania na temat związków homoseksualnych, powinniśmy uszanować wolę jednostki. Główną zasadą winna być ta, że krytykuje się zachowanie, a nie człowieka. Wolność to przecież możliwość samodzielnego podejmowania decyzji. Twój wybór, twoja sprawa. Rozum wskaże Ci, co jest dobre, a co nie. 
ODDAJĘ GŁOS MĄDRZEJSZEMU
            Andrzej Stasiuk, wybitny polski prozaik i eseista, w jednym ze swych artykułów napisanych dla popularnego tygodnika, stwierdził, że „prawdziwej wolności po prostu nie ma”, bo: „Tak naprawdę, gdy mówimy o tej wolności, to w gruncie rzeczy mówimy o pewnym dostatku i o pewnym zakresie swobód i tyle”. I to by się zgadzało. Ów „zakres swobód” wiąże się z ograniczeniem, a to wyklucza całkowitą wolność. Wolność, która tak naprawdę jest ułudą, iluzją. Nie oznacza to jednak, że mamy zrezygnować z marzeń o niezależności. Rewolucje i wszelkiego rodzaju przewroty, wynikające z potrzeb niepodległościowych, są konieczne, by możliwy mógł być cywilizacyjny postęp. Nie cofamy się, idziemy do przodu, choć państwowa autonomia wielokrotnie okupiona zostaje ludzką krwią, czyimś dramatem, „za wolność waszą i naszą”. Pokolenie urodzone po ’89 roku nie wie, co to strach o własne życie. Ja też należę do tej generacji. Ale doceniam trud moich poprzedników. Nie tylko samych żołnierzy, którzy czynnie brali udział, lecz także strategów – polityków i ekonomistów. O nich niekiedy zapominamy podczas sondażowych pytań o to, komu zawdzięczamy dzisiejsze życie bez lęku. Możemy bać się o przyszłość, ale dopóki będziemy świadomi ogromnej odpowiedzialności za los ojczyzny, będziemy samorządnym państwem. Bo wolność to przecież odpowiedzialność. Za kraj, za siebie, za innych. Granicą wolności jest wolność drugiego człowieka. Jak pisze Stasiuk: „Wolność może można i zdobyć, ale wygląda na to, że głównie jest poczuciem wewnętrznym”. Bo prawdziwa wolność jest paradoksem.

Małgorzata Janczak,
wolontariuszka Café Obywatelska

W tekście wykorzystano fragmenty tekstu Konstytucji RP z dnia 2 kwietnia 1997 roku oraz piosenki Mówię Ci, że Kobranocki, cytaty z artykułu Andrzeja Stasiuka pt. Widmo wolności („Newsweek”, wydanie specjalne 1/2014, s. 16-19), a także informacje z encyklopedii on-line wydawnictwa PWN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz